Jeśli jesteś mówcą, któremu zależy by być odbieranym, jako osoba rzetelna, pewna siebie, z wiarygodnym przekazem, nie masz innego wyjścia! Musisz zapanować nad wypełniaczami.
Czym są wypełniacze i dlaczego są niechciane?
To dźwięki, słowa, frazy, które nie wnoszą do wystąpienia żadnej treści czy wartości. To wszelkiego rodzaju „yyyy”, „mmmm” lub bardziej „zachodnie „aaaaa”. To słowa jak „generalnie”, „tak?”, „prawda?”, czy sformułowania typu „wiesz, o czym mówię”, „że się tak wyrażę”.
Pewnie je rozpoznajesz, bo spotykane są w bardzo wielu mowach, prezentacjach, wywiadach. Przytrafiają się też tobie. Pytanie czy jesteś tego świadomy? Jeśli nie to zainteresuj się tym aspektem sztuki przemówień publicznych, ponieważ wypełniacze osłabiają twoją wiarygodność. Użycie zbyt wielu wypełniaczy może być (i zazwyczaj jest) odbierane, jako przejaw niewystarczającego przygotowania, braku wiedzy lub pasji. Wypełniacze są również traktowane, jako bariera komunikacyjna, zmuszająca widownię do dodatkowego wysiłku „wyłuskania” przekazu z nadmiaru zanieczyszczeń językowych. A przecież mało kto lubi, kiedy dokłada mu się niepotrzebnej roboty!
Dlaczego „wypełniasz”?
Mechanizm wypełniania włącza się zazwyczaj wtedy, gdy mózg pracuje wolniej niż usta. I aby ukryć ten fakt, bo przecież „to takie nieprofesjonalne”, wtłacza się w przestrzeń bezużyteczne słowa, dźwięki, całe sentencje. Efekt takiego zabiegu, już to wiesz, jest zazwyczaj odwrotny. Dlatego nie bój się ciszy. Krótka pauza może zdziałać znacznie więcej dobrego niż myślisz. Wbrew obawom, przeważnie nie będzie odebrana, jako dowód na to, że zapomniałeś, co powiedzieć albo, że skończyły ci się argumenty albo … cokolwiek tam sobie lubisz wmawiać.
3 kroki by skutecznie wyplenić wypełniacze
Krok 1 – dowiedz się czy masz problem. Nagraj swoją mowę (głos lub video) lub poproś kogoś zaufanego z publiczności, żeby wyłapał i zanotował użyte przez ciebie wypełniacze. Twoim celem jest zdiagnozowanie jak często używasz wypełniaczy, czy utrudniają odbiór lub (co najgorsze) podkopują twoją wiarygodność? Jeśli jest ich zauważalnie dużo, działaj!
Krok 2 – przygotuj się. Znowu, z uporem maniaka, wracam do kwestii przygotowania. Może ciebie to nie dotyczy, ale w moim przypadku, czym gorzej jestem przygotowany tym więcej wypełniaczy mi się przytrafia. Moim zdaniem, rzetelne przygotowanie to brak konieczności gorączkowego poszukiwania odpowiednich słów w ferworze wystąpienia. Panujesz też nad nerwami, które zazwyczaj wpływają na zwiększenie tempa mowy, niekoniecznie zaś pracy umysłu. Dlatego, chcąc pozbyć się technicznej niedoskonałości, jaką są wypełniacze, świadomie wykonuj…
Krok 3 – zwolnij. Odrobinę wolniejszy tok wystąpienia zwiększy poziom twojej koncentracji, przez co wyeliminuje problem relacji pomiędzy mózgiem a ustami, o czym była mowa powyżej. Z pewnością wpłynie także pozytywnie na lepsze zrozumienie treści przez twoją publiczność. Mówiąc pomału możesz np. zadbać o lepszą dykcję. Dajesz też ludziom więcej czasu na zrozumienie twoich słów
i schowanych za nimi myśli.
Skąd powyższe rady? Ponieważ sam miałem z wypełniaczami spory kłopot. Moje analizy (krok 1) nie dawały mi powodu do zadowolenia. Podjąłem więc decyzję o zmianie tego stanu rzeczy. Postanowiłem, że publicznie wypowiadać się będę jedynie w tematach, do których jestem wystarczająco przygotowany, na których się znam przynajmniej w stopniu dostatecznym (krok 2). W innych przypadkach, trudno, pozostaje mi jedynie „mądrze” milczeć. Kiedy już jednak mówię, to bez zbędnego pośpiechu (krok 3).
Trochę to trwało a efekt? No cóż… mój problem… przestał istnieć!
Tego życzę i tobie!