Czy kształtowanie pokolenia Igenu bywa  skomplikowane, bo rodzice  sami wychowani byli inaczej, w innych czasach, w innych strukturach społecznych i ekonomicznych, jednym słowem w „innym świecie”? (FB – kiedyś było jakoś fajniej). Trudna sprawa, gdy wziąć pod lupę pokolenie, które ma wszystko podane na tacy – już, teraz, natychmiast, bez większego wysiłku. Kiedy wszystko dookoła kręci się w zawrotnym tempie, a świat podsuwa ciągłe, atrakcyjne zmiany. Kiedy rodzice dają wszystko, co tylko jest do zaoferowania i… często bywają bezradni wobec zachowań własnych dzieci.

„No dobrze, wszystko pięknie, ale jak uczyć dzisiaj dziecko tego, żeby po sobie posprzątało, żeby zadbało o pokój albo
po prostu było obowiązkowe i pilnowało przynajmniej swoich spraw?
Moje pokolenie jest nauczone, że ważne są zadania i trzeba je wykonać rzetelnie. Że na nagrodę i awans trzeba sobie zapracować, nawet ciężko. A dobrobyt wcale nie przychodzi ot tak. To kwestia ciężkiej pracy, poświeceń, zaangażowania.

Jak uczyć  dzisiaj dzieci odpowiedzialności, samodzielności, zadaniowości, wytrwałości ? Przecież nie można ciągle głaskać
po głowie?!” po spotkaniu mówi Pani Anna.

 

 

Obowiązki domowe to nawyk

 

 

Ludzie są obowiązkowi tam, gdzie im zależy. Kuba obowiązkowo musi dzisiaj zagrać w Fifę, a Zuzia poszperać na Instagramie. Wcale nie trzeba ich do tego specjalnie zachęcać. Dlaczego w takim razie Kuba ma stertę ciuchów rzuconą na łóżko, potem wędruje ona na dywan, a potem jeszcze na krzesło? Dlaczego sterta nie zostanie posegregowana i umieszczona na właściwym miejscu? Jaki jest powód tego, że Zuza ma na biurku 4  brudne szklanki, papierki po cukierkach, lakier do paznokci i miskę z zaschniętymi mandarynkami?  Czy dlatego, że rodzice nie sprzątnęli?

Czy dzieci są tak dopakowane obowiązkami, że nie mają już czasu na to aby zadbać o swoje otoczenie, o swoje sprawy? Dlaczego tak się dzieje?

Podczas jednej z lekcji nauczycielka zapytała uczniów klasy 4 SP – jakie mają obowiązki w domu i jakie mają codzienne nawyki?
Pewnie nie będzie zaskoczeniem wniosek, że nikt specjalnie nie musi łupać drewna na opał ani karmić kur o 5 rano,
czy biegać po świeże bułki do sklepu, zanim pójdzie do szkoły.
Najczęstszym obowiązkiem dzieci jest min.:
iść czasami po chleb do sklepu,
wyrzucić śmiecie,
zetrzeć kurze w domu,
sprzątnąć swój pokój raz w tygodniu, wyjść z psem na spacer,
uczyć się :),
wszystkie muszą chodzić do szkoły.

 

Dzieci mówiły także o swoich codziennych nawykach tzn. czymś, co jest stałe w ich życiu i robią to bez zastanawiania się,
np.: zjadam kanapkę w szkole; w szkole na drugie śniadanie zawsze zjadam pączka, który kupuje mi mama; jem obiad przed  TV (tata mi pozwala oglądać wtedy Discovery, żebym się czegoś dowiedziała), jem obiad w gronie całej rodziny; uczę się zawsze po powrocie ze szkoły – powtarzam to, co było na lekcji; kiedy wracam do domu wsadzam buty do szafy i myję ręce; kiedy wracam do domu rzucam kurtkę na łóżko w swoim pokoju i gram w społecznościówkę z kolegami, aż przyjdą rodzice z pracy.

 

Wniosek: Różnie bywa. Ludzie, w tym dzieci, są obowiązkowe tam, gdzie im zależy albo tam, gdzie mają wyrobione określone nawyki.
Jako rodzic możesz wpływać na nawyki swojego dziecka.
Pokaż i wyjaśniaj po co – konsekwentnie sprawdzaj, aż ukształtuje się nawyk automatyczny – wspieraj i buduj odpowiedzialność u dziecka.

 

 

Siła nawyków, w tym siła wypełniania  codziennych obowiązków, ma wpływ
na kształtowanie charakteru człowieka.

 

 

Kiedy zapytałam Panią Annę, jakie nawyki ukształtowały w niej bycie osobą zadaniową, obowiązkową i odpowiedzialną, odpowiedziała: w każda sobotę musiałam sprzątać cały dom. To było normalne, że z rodzeństwem dzieliliśmy się tymi obowiązkami. Sprzątanie domu było na naszej głowie. Dopiero potem był czas wolny.
Zawsze na zakupy chodziłam z mamą – uczyła mnie jak je robić i na co zwracać uwagę. Potem zakupy zwykle robiłam już samodzielnie.

Kiedy były święta – nakrywanie i dekoracja stołu były moim obowiązkiem. Zawsze byłam za to odpowiedzialna. Prezenty
na święta także należały do moich obowiązków, podobnie jak ich pakowanie. To było naprawdę super, bo mama dawała mi pieniądze – określony budżet i musiałam najpierw zaplanować ile na kogo mogę wydać i co ewentualnie kupić. Fakt, miałam wtedy już 15 lat, ale to było dla mnie bardzo ważne wyzwanie.

W naszym domu obiad w niedzielę to była świętość – wszyscy musieli być obecni. Rodzice to celebrowali. Kanapki do szkoły to było coś normalnego. Kanapki do szkoły robił rano tato. Kiedy wracałam ze szkoły, musiałam odgrzać sobie obiad sama.

Nie dostawałam kieszonkowego. Ale jeśli czegoś potrzebowałam, mówiłam rodzicom. Na pierwszym roku studiów dawałam już korki i miałam swoje pieniądze.

18- tkę spędziłam z kilkoma przyjaciółmi w domu. Było fajnie. Bez fajerwerków.

Na wszystko zawsze miałam czas: uprawiałam sport, chodziłam na spotkania z przyjaciółmi, miałam chłopaka, miałam naprawdę wiele czasu dla siebie. I wcale nie czułam się zapracowana :).

 

Jaki z tego wniosek ?

 

Charles Duhigga w swojej książce „Siła nawyku” (PWN, 2014) pisze:

„Badania udokumentowały, że rodziny, w których istnieje zwyczaj wspólnego jedzenia kolacji, wychowują dzieci z lepszymi kompetencjami w sferze prac domowych, lepszymi ocenami, większą kontrolą emocjonalną i większą pewnością siebie. Ścielenie łóżka każdego ranka koreluje z większą wydajnością, lepszym samopoczuciem i umiejętnością trzymania się budżetu. I nie chodzi o to, że wspólna kolacja czy pościelone łóżko powodują lepsze stopnie czy mniej beztroskiego wydawania pieniędzy. W jakiś sposób jednak te wstępne zmiany wywołują reakcje łańcuchowe, pomagające wytrwać także przy innych korzystnych nawykach.”

 

  • W nawyku i obowiązkach chodzi o to, żeby robić je automatycznie. Nie skupiać się na nich szczegółowo ( to straty energii) ale działać tak swobodnie, jak wsadzanie jedzenia do buzi podczas zwykłego posiłku.

 

  • Celebrowanie określonych zachowań w rodzinie, konsekwentne ich pilnowanie i rozliczanie łączy się z uczeniem dziecka obowiązkowości, zadaniowości i samodzielności.

 

  • Im dziecko starsze tym więcej okazji do tego, żeby uczyć je umiejętności związanych z radzeniem sobie samodzielnie w określonych sytuacjach, np.: odgrzaniem sobie obiadu, zrobieniem kolacji dla wszystkich, opróżnianiem zmywarki, rozwieszaniem prania, zrobieniem codziennych zakupów, regularnym wyprowadzaniem pupila na spacer (a nie pod blok na „odsikanie” i „wykupczenie”) itd.

 

  • Zadania domowe – czasem nudne i nużące – uczą cierpliwości (dzieciaki mają dziś z tym naprawdę duży problem), odpowiedzialności za innych (np. członków rodziny czy społeczności), zarządzania czasem, empatii ( zrobię dziś kolację niech sobie mama, tata odpocznie) i wiele innych.

 

  • Zadania i obowiązki domowe stają się obszarem eksploracji dla celów krótkoterminowych, dostrzegania szybkich efektów, otrzymywania  informacji zwrotnej od rodziców, w tym  wsparcia – widzę, doceniam lub proponuję zrobić inaczej.

Można także stwierdzić, że skoro dziecko chodzi do szkoły i jeszcze musi odrabiać lekcje, to może nie trzeba już je niczym męczyć?! A zajęcia dodatkowe? A treningi? Przecież zdąży się w życiu napracować :).
To także jeden ze sposobów na kształtowanie nawyków i charakteru.


W jaki sposób zacząć i pokonać obawy zwiazane z kształtowaniem charakteru dziecka – w kolejnej części artukułu.

Pamietaj!

Nie chodzi o łamanie charakteru dziecka, ale jego kształtowanie. W taki sposób, aby nabyło nawyki, umiejetności i wiedzę, które ułatwią mu funkcjonowanie dziś i w przyszłym życiu.

 

Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, porozmawiać o trudnościach w rozwoju Twojego dziecka lub zapytać o kwestie związane  z jakimś innym nurtującym Cię zagadnieniem rodzicielskim, możesz skorzystać z konsultacji, do których serdecznie Cię zapraszam https://efros.pl/rodzice/konsultacje-dla-rodzicow/

Monika Goc