Motylki motywacyjne to krótkie zajawki, które mają charakter refleksji lub inspiracji w procesie rozwoju osobistego.

 

***

Może wiecie jak to jest, kiedy człowiek osadzony jest w kieracie codziennych obowiązków i czasem zapomina, że życie jest jedno i kiedy się skończy – w sumie nigdyniewiadomokiedy- to drugiego już nie będzie.

 

***

Leżąc w trumnie mogę zadawać sobie pytanie wszelakie i już spieszyć  się nie będę. Mogę nawet stać w kolejce na Sąd Boży – ale ta kolejka chyba już mnie nie poirytuje tak głęboko i dosadnie jak czekanie z dzieckiem do poradni laryngologicznej w krakowskim Prokocimiu. Zatem mogę czekać i myśleć o swoim życiu, otulona  w futro z norek, aby nie było mi zimno – bo ciągnie od ziemi, obuta w ciepłe zimowe laczki z zakopiańskim futrem, bo wszak lubię aby w stopy było ciepło. Wygląd butków nie ma już teraz znaczenia, w końcu po śmierci liczy się sacrum nie profanum.

 

***

No, tak , moje życie – marzenia o wyprawie na Mont Everest, jakieś K2 po drodze i bardziej realne przygody jak podróż po Ameryce – Kanion Kolorado, Arizona, potem czerwona ziemia Australii i fantastyczna fauna i flora (poniekąd wszystko duże i niebezpieczne lecz bardzo ekscytujące), wreszcie Afryka z jej dobrodziejstwem boskiej natury, upału, piasku Sahary i skarbów pradawnych cywilizacji, może jeszcze Jerozolima i tajemnica boskiej historii a także tragicznych losów średniowiecznych krucjat. Leżę  i przypominam sobie o moich marzeniach, które jakoś utknęły na poziomie niezrealizowanej świadomości, bo dzieci, bo praca, bo prestiż, który trzeba utrzymać, bo mąż, bo trzeba coś zostawić, coś zaryzykować, zrobić więcej niż schemat. Oto rytuał codzienności.

 

***

Leżę i usprawiedliwiam się przed sobą, że marzenia o wspaniałych podróżach wzięły w łeb, a drugiego życia już nie będzie.

 

 

Leżę w futrze z foki i zakopiańskich buciorach i wydaje mi się, że może jeszcze nie wszystko stracone?! Może dostanę skrzydła i polecę już jako anioł do Ameryki Południowej aby zawieźć tamtejszym dzieciom skrzynkę z soczystymi polskimi jabłkami i trochę ziemniaków (ile udźwignę) aby napełnić kilka brzuszków czymś pożywnym? No może, może…już się cieszę, już się ekscytuję lecz – no właśnie! Kolejka, kolejka do Sądu Bożego……